Łączna liczba wyświetleń

Solniczka

Solniczka

środa, 3 kwietnia 2013

Coelho vs Myśliwski

Pewna osoba zmotywowała mnie dziś do odświeżenia sobie lektury sprzed 10 lat. To jedna z literackich produkcji autora „Alchemika”.

Kiedy przeczytałem w 2003 roku „11 minut”, nie zostało we mnie po tej lekturze nic, oprócz wyobrażeń grzechu. Głupi wówczas byłem dzięcioł, że tak się wyrażę. Dziś, kiedy przeglądam cytaty na Wiki z Coelho, widzę jedno: jego postaci są tragiczne, z  góry skazane na cierpienie, ponieważ bardzo rzadko szukają źródła poza samymi sobą.

Coelho w swoich książkach tworzy swego rodzaju wtórny naturalizm, odwrócony porządek stwórczy, którego kłamstwo kapitalnie zdemaskował w „Traktacie o łuskaniu fasoli” W. Myśliwski, pisząc, iż świat jest nie taki, jakim go ludzie opisują, lecz takim jakim go stworzył Bóg. Inaczej mówiąc, jest w postaciach wymyślanych przez Coelho więcej zdeptanej godności, nie tyle chcącej zerwać ze złem, ile bardziej żebrzącej o nadzieję bez wysiłku moralnego zwłaszcza. Jest „niby-żal” ale szybko górę bierze bożek oryginalności. Tymczasem postulat chrześcijańskiego oczekiwania na nagrodę za życie poszukujące Źródła brzmi: dopóki nie staniecie się jako te dzieci. To prawda, że często z dzieci są tzw „oryginały” – ale one ich nie odgrywają, nie żywią swoimi postawami tej oryginalności. W przeciwieństwie do dorosłych, w przeciwieństwie do postaci kreowanych przez Coelho.

Jeśli więc brać poważnie życie, to tylko po to, by znajdować w nim owe źródło, Które, tak de facto należy, wg mnie, uznać za początek życia. Tak jak górskie strumyki należy uznać za źródła jezior, mórz, czy zwykłych złóż plejstoceńskich :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz