Jak to jest, że ludzie co to mówią, że niedziela bez Mszy, bez Komunii Świętej to jakaś taka byle jaka - zachowują się, jakby kij połknęli albo z innej galaktyki przybyli, widząc jakiś czas później, np w pierwszy piątek miesiąca, czy w drodze do chorego/umierającego - kapłana, zdążającego w komży, stule, z ręką na piersi, niosąc w bursie Chrystusa Eucharystycznego.
Jednocześnie ci, którzy nie raz uchodzą w oczach opinii publicznej, a nierzadko też zdaniem najbliższych, za brutali, wiarołomców i niecnoty, dość często przynajmniej przyklękają, kiedy widzą kapłana zdążającego z sakramentalną posługą.
Osobiście notuję, że do tej pory, a jestem od 10 lat księdzem, TYLKO pijani goście kłaniali się, oddając "pochwalonego" Jezusowi w Najświętszym Sakramencie.
Znak czasów? Czy może co innego? A jeśli - to co?
PS. Warto udać się na Jasną Górę, by tam, w skarbcu, obejrzeć puderniczkę oraz medalion, które służyły za naczynka do przenoszenia Sanctissimum na Pawiak, by móc udzielić Komunii Świętej więzionym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz