Bałwochwalstwo zaczyna się wówczas,
kiedy poniżając Boga, wydaje ci się, że nie tracisz nic, a zyskujesz wszystko. Tymczasem
jest dokładnie odwrotnie: nie zyskujesz nic, a tracisz totalnie wszystko.
Jest to jedna z myśli, które zaprezentował o. A. Pelanowski w konferencji poświęconej zazdrości. Wiele innych, interesujących myśli w tym cyklu 3 katechez się pojawiło. Postanowiłem jednak opatrzyć swoim komentarzem tą jedną, powyższą.
Zazdrość może być postawą, w której mamy łaknienie posiadania tego, co jest poza nami i chcielibyśmy sięgnąć po to bez żadnego wysiłku; zazdrość może być związaniem, zniewoleniem kogoś. Zazdrość może być jednak też postawą, w której gardzimy bliźnim, redukując go do jego grzechów, słabości, wad i błędów a powodem tego jest fakt, że w głębi ducha mamy samym sobie za złe, że udajemy przed Bogiem i człowiekiem wartości i cnoty. Wydaje mi się, że jest to kwintesencja bałwochwalstwa: zamknięcie Boga w moralności, wiedzy, i innych rzeczach stworzonych. Tymczasem prawda o Bogu jest taka oto: On każdemu objawia się jako Jeden, i Ten Sam, Prawdziwy Bóg. Inaczej mówiąc: tego samego, Zmartwychwstałego Pana widzieli uczniowie w drodze do Emaus, Niewiasty oraz Apostołowie w wieczerniku. Każdy Go widział tak, jak On się pozwolił zobaczyć.
Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Oto skuteczna recepta na oderwanie się od zazdrości - grzechu śmiertelnego.
Zawsze wydawało mi się, że bałwochwalstwo ma zasadniczo jedno oblicze. Okazuje się jednak, że człowiek bardzo mało wie. Może i na swój sposób próbuje i stara się człek rzeczywistość świata zewnętrznego zespolić z Nim.. ale jak widać.. czasami wychodzi mu to nad wyraz marnie i pakuje się w zasadzkę, którą sam sobie .. często nieświadomie wybudował.
OdpowiedzUsuń