Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy. Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale - jak to Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię - dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie. Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie.
(J 13,31-33a.34-35)
Nie raz z kolegą zza ściany „nakręcamy się”, że Bóg raczy
wiedzieć, po co na siłę udowadniać, że wszyscy MUSZĄ być ochrzczeni,
bierzmowani, wyspowiadani, etc. Oczywiście – by nie było niedomówień, czy
wątpliwości – chodzi o stan, kiedy duszpasterze na siłę niejako, używając
różnych form, jakby nie było – przymusu, zapędzamy ludzi przed ołtarz bądź do konfesjonału.
Dzisiejsza ewangelia pokazuje coś zgoła odmiennego: nikt
Judasza nie zatrzymywał na siłę, nikt za nim nie leciał na rogatki, by go
zawrócić. Co się dalej wydarzyło, wszyscy wiemy…
Taka pokusa, jak te kilka wyrazów powyżej łatwo może zjawić
się w umyśle jako usprawiedliwienie, czy wręcz auto-rozgrzeszenie dla nas, kapłanów.
Czy bowiem nie jest otoczenie
chwałą Ojca podjęcie krzyża przez Syna? Czyż i nie jest, w konsekwencji,
otoczeniem chwałą Chrystusa, zabiegając o to, by innym zależało na otaczaniu Go
chwałą?
Człowiek szuka miłości, bo w głębi serca wie, że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym. Jan Paweł II
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz