Łączna liczba wyświetleń

Solniczka

Solniczka

poniedziałek, 31 marca 2014

Teraz!



O Boże mój

Gdy patrzę w przyszłość ogarnia mnie trwoga,

Ale po cóż zagłębiać się w przyszłości?

Dla mnie jest tylko chwila obecna droga,

Bo przyszłość może w duszy mojej nie zagości.

Czas, który przeszedł, nie jest w mojej mocy,

By cos zmienić, poprawić lub dodać,

Bo tego nie dokazał ani mędrzec, ani prorocy,

A wiec co przeszłość w sobie zawarła, na Boga zdać.

O chwilo obecna, ty do mnie należysz cała,

Ciebie wykorzystać pragnę, co tylko jest w mej mocy,

A chociaż jestem słaba i mała

Dajesz mi łaskę swej wszechmocy.

A więc z ufnością w Miłosierdzie Twoje

Idę przez życie jak dziecko małe,

I składam Ci codziennie w ofierze serce moje

Rozpalone miłością o Twoja większa chwałę. (Dz 2)


Trwają w wielu parafiach rekolekcje wielkopostne. To dobry czas, by przyjrzeć się uważniej niż zwykle swemu życiu. Życiu jako kontinuum przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Być może pojawi się w wielu głowach myśl, że dużo było niedobrego w przeszłości, i że nie mam co wobec tego liczyć na odmianę w przyszłości. Nie można jednak zapominać o chwili obecnej, o TERAZ! Ów urzędnik królewski z dzisiejszej Ewangelii doświadczył w konkretnym momencie łaski Chrystusa. Mało istotna była jego historia, podobnie jak i nie wiemy nic o tym co działo się po uzdrowieniu jego  dziecka.

Potrzebujesz cudu? Idź, spróbuj, zaryzykuj i zaproś Pana do siebie. Niech Św. Faustyna Kowalska oręduje w Twej intencji u Chrystusa Pana!.

niedziela, 30 marca 2014

Nie wszyscy muszą być prymusami

Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. (Mt 5, 13-16)

Tymi słowami zwrócił się do swoich uczniów Jezus Chrystus. Uczniowie to nie ci sami, co Apostołowie. Dwunastu było, by tak rzec, "prymusami" w szkole Jezusa. Ale też nie brakowało tych, którzy po prostu chcieli przyjmować naukę Pana, słuchając Go, podążając za Nim, a więc poświęcając Mu wiele czasu, spędzając go w bliskości Rabbiego z Nazaretu. Niniejszym wpisem pragnę zainaugurować pisanie z pozycji ucznia; dzielenie się tym, czego już się nauczyłem; chętnie też pomyślę nad przyjęciem tego, czego zechce mnie nauczyć Pan Jezus za pośrednictwem Czytelników.

czwartek, 30 maja 2013

Szacunek do Bożego Ciała

Jak to jest, że ludzie co to mówią, że niedziela bez Mszy, bez Komunii Świętej to jakaś taka byle jaka - zachowują się, jakby kij połknęli albo z innej galaktyki przybyli, widząc jakiś czas później, np w pierwszy piątek miesiąca, czy w drodze do chorego/umierającego - kapłana, zdążającego w komży, stule, z ręką na piersi, niosąc w bursie Chrystusa Eucharystycznego.

Jednocześnie ci, którzy nie raz uchodzą w oczach opinii publicznej, a nierzadko też zdaniem najbliższych, za brutali, wiarołomców i niecnoty, dość często przynajmniej przyklękają, kiedy widzą kapłana zdążającego z sakramentalną posługą.

Osobiście notuję, że do tej pory, a jestem od 10 lat księdzem, TYLKO pijani goście kłaniali się, oddając "pochwalonego" Jezusowi w Najświętszym Sakramencie.

Znak czasów? Czy może co innego? A jeśli - to co?

PS. Warto udać się na Jasną Górę, by tam, w skarbcu, obejrzeć puderniczkę oraz medalion, które służyły za naczynka do przenoszenia Sanctissimum na Pawiak, by móc udzielić Komunii Świętej więzionym.

piątek, 17 maja 2013

Wspierając zdradzonych

Część zasadnicza wpisu znajduje się tutaj
Jak bardzo jesteśmy ważni
o. Augustyn Pelanowski, OSPPE
Bóg głaszcze Cię tak czule, że wie nawet, ile masz włosów na głowie. On nie myli Cię z nikim innym
Mamy ogromne deficyty w poczuciu własnej wartości. Od zarania dziejów ludzie przebierali się w skóry zwierzęce, pióra ptaka, przyprawiali sobie bycze rogi, obwieszali się trofeami lub skalpami. Wszystko po to, by poczuć się ważniejszymi, bardziej wartościowymi. Dziś, zamiast pióropuszy, ludzie chwalą się doktoratami. Zamiast się tatuować, tytułują się. Jeszcze inni, zamiast polować na mamuty, polują na wysokie stanowiska. Im bardziej ktoś czuje się bezwartościowy, tym usilniej udowadnia sobie i in-nym swoją siłę.
Wulgarni i agresywni kibice okazują się w indywidualnym spotkaniu przestraszonymi chłopcami, którym zabrakło oparcia w ojcu. Hałaśliwe zachowania pseudokibiców są rodzajem projekcji źródła lęku na świat zewnętrzny i sposobem pozbywania się tego lęku. Im mocniej ktoś podkreśla swą osobę, tym bardziej ma rozmyty obraz samego siebie. Kiedy Erich Fromm zastanawiał się nad osobowością Hitlera, doszukał się w nim wielu deformacji wewnętrznych. Hitler czuł się bardzo niepewnym i przerażonym człowiekiem. Cechował go skrajny narcyzm, brak kontaktu z innymi ludźmi, zaburzenia w postrzeganiu rzeczywistości, nekrofilia.
Mało tego, Fromm uważał, że Hitler rozpętał wojnę, nie mając wiary w jej zwycięstwo. Jego zachowanie wskazywało na przeczucie klęski i pragnienie pociągnięcia w jej wir milionów innych ludzi. Podobnie było ze Stalinem, który przerażał innych swoim lękiem. Jego zwycięstwa zrodziły się z przerażenia klęską. Faszyzm i komunizm zrodziły się z egzystencjalnego lęku.
Jezusowe słowa tchną najzdrowszą filozofią życia – jesteśmy o wiele bardziej cenniejsi niż wróble i nawet nasze włosy są policzone. Bóg z nami się liczy i wszystko w nas jest Mu znane: istniejemy w Jego oczach. Kto ma świadomość tej prawdy, nie doznaje lęku przed utratą istnienia w sposób tak drastyczny, by wywoływać wojny lub budować obozy koncentracyjne, po to, by widząc przerażenie innych, zapomnieć o swoim lęku. Bojaźń i drżenie dotyczą nas wszystkich, ale rozwiązanie jest w Bogu, a nie w człowieku. Nazirejczycy składali ślubowanie Bogu.
Nie wolno im było obcinać włosów. Jeden z nich, Samson, oparł się na człowieku, na Dalili, i tej nocy stracił nie tylko włosy, ale i siłę istnienia. Można bowiem drugiego człowieka kochać, można z nim iść przez życie, ale prawdziwe oparcie mamy tylko w Bogu. „Nawet jeśli Twoi ziemscy rodzice Cię nie chcieli, nawet jeśli inni nie poświęcają Ci uwagi, wiedz, że jesteś nieustannie chciany przez Twego prawdziwego ojca, Boga. Wiedz, że On co dzień głaszcze Cię tak czule i z taką pełną troskliwości uwagą, że wie nawet, ile masz włosów na głowie. On nie myli Cię z nikim innym” (V. Albisetti).

środa, 8 maja 2013

Nic nie muszę

Masa krytyczna emocji poddanych refleksji doprowadziła mnie do tego właśnie, mam nadzieję twardego, stanowiska, że nic nie muszę. W sensie: dzień w dzień zamieszczać kolejnych wpisów na blogu. 

Pożyteczne jest dla mnie pamiętać o tym, że NIC NIE MUSZĘ. 

sobota, 4 maja 2013

Jesteś trefniś czy konkreciarz

·        Szybko to my potrafimy dziś się krzywdzić, ranić wzajemnie, „dowalać sobie” na różnych pułapach naszego międzyludzkiego oddziaływania.
·        Im więcej mamy środków, narzędzi do szybkiego użycia, tym bardziej nasze myśli i pragnienia biegną ku egoizmowi, a w konsekwencji do ranienia innych.
·        Wydawałoby się, że im bardziej jesteśmy rozwinięci technicznie, tym bardziej powinniśmy radzić sobie z różnego rodzaju smutkami, biedami, negatywami życia w obecnym świecie.
·        Tam, gdzie się człowiek spieszy, tam się diabeł cieszy.

·        Bieda duchowa i moralna, czyli bieda wartości jaka cechuje człowieka XXI jest chyba najbardziej konkretną przyczyną tego stanu rzeczy. Wytrwałość w budowaniu życia, w osiąganiu celów nawet tych najbardziej codziennych mogła by być z powodzeniem dziś zastąpiona pojęciem „chińszczyzny” czyli podróbki, imitacji, „zapchajdziury”. Znacznie szybciej potrafimy zwrócić swe oblicze ku pogańskim obyczajom, by „ratować” siebie, bądź jakąś sytuację, aniżeli rozumnie i odpowiedzialnie przyjąć do swego życia Boga, Który się człowiekowi objawia. 

·        Oto przykład szukania pomocy w pogaństwie przez dzisiejszych katolików: pierścień Atlantów, magnetyczne kubki czy bransoletki, rozmaitego rodzaju drobiazgi „na szczęście”, horoskopy czy wróżki – by mieć pewność, że dobrą decyzję podejmuję, czy inwestycję przeprowadzam.
·        A tym czasem Objawiający się Bóg w życiu człowieka dozwala na twarz zmęczoną troską, na łzy bezradności, czy inne trudne doświadczenia, po to, by Jego przyjąć jako Pierwszego i Najważniejszego w życiu. Nie da się jednak odkryć Bożych Natchnień, koncentrując się jedynie na skuteczności, wydajności, czy doraźności. 

·        Trzeba więc Pana Boga chcieć zobaczyć w swoim życiu: na modlitwie, w Jego Słowie, w sakramentach świętych, w formacji stałej, intelektualnej, rzetelnej, opartej na autorytecie Kościoła (katechizm KKK, nauczanie papieskie, pasterskie). Popatrzmy na Kościół pierwotny. Wybuchł spór o obrzezanie. Udano się do Jerozolimy, na 1 sobór, by rozwiązac kwestie sporne, by można było usunąć zarzewie zamętu, dezorganizacji Kościoła, zagrożenia dla jedności w społeczności chrześcijan.

·        Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich – zastanów się : bawisz się w katolika, rozśmieszając może nawet letnich w wierze, czy niewierzących czy może raczej dopuszczasz do siebie myśl taką oto: Panie Jezu! Tobie zawierzam siebie, swoje życie i tych których mi powierzyłeś. Tobie oddaję moje obawy, Ciebie proszę, zabierz mój lęk i prowadź mnie w prawdzie i miłości, bym jak najlepiej Tobie służył, Tylko Ciebie i zawsze uwielbiał, amen!

czwartek, 2 maja 2013

Telewizja ZDF puszcza oko

Horst Tappert, niemiecki aktor, ukrywał swą przynależność do Waffen SS "Totenkopf". Kiedy informacja ta ujrzała światło dzienne, niemiecka telewizja wycofała powtórki serialu, w którym Tappert był odtwórca roli głównej. Uznano jednogłośnie, iż człowiek, który kłamał, powinien teraz zając odpowiednie miejsce w szeregu historii. Skazany na zapomnienie.Tapperta nie ma pośród żywych od 2008 roku, teraz też dzieło które tworzył zostało pogrzebane w archiwach TV ZDF. I dobrze się stało.

Jednak, i chyba nie tylko mnie, ciśnie się na myśl - a co by było, gdyby ów człowiek żył, pędził żywot emeryta? Czy też taka jednoznaczna deklaracja byłaby powzięta przez stosowne osoby/instytucje?

Czego potrzeba, by Europejczycy dorośli wreszcie do tego, by, osoby, które łamały prawo, poniżały innych, ba! eksterminowały ludzi na szeroką skalę, wreszcie zajęły odpowiednie miejsce: albo w zakładach karnych albo przynajmniej w rejestrze skazanych.

Wydaje się, że potrzeba niewiele, w sumie tylko jednego: by ludzie mieli wpierw szacunek do samych siebie. A póki co, to mamy kopy mocnych w buzi... aroganckich typków, którzy sami o sobie mówią tak oto: "my możemy wszystko"!

środa, 1 maja 2013

Na pastwę idą historii-orłowi



Dziś wiersz z zasobów jednego z wieszczów moich ulubionych, C.K. Norwida. Tytuł akurat wyfasowany na dzień jutrzejszy. Pogrubienie - moje. Refleksja nad tekstem - jednowyrazowa: prorok!

 Praca

I
"Pracować musisz" - głos ogromny woła,
Nie z potem dłoni twej, lub twego grzbietu,
(Bo prac początek, doprawdy, jest nie tu):
"Pracować musisz z potem twego CZOŁA!"
" - Bądź sobie, jak tam chcesz, realnym człekiem,
Nic nie poradzisz! - twoje każde dzieło,
Choćby się z trudów Herkulejskich wszczęło,
Niedopełnionem będzie i kalekiem;
Pokąd pojęcie pracy, korzeń jeden,
Nie trwa, dopóty wszystkie tracą zgoła;
Głos brzmi w twej piersi: "Postradałem Eden!"
Głos brzmi nad tobą: "Pracuj z potem czoła."
- Ekonomistów zbierz wszystkich i nagle
Spytaj ich, co jest pracy abecadłem?
Zacząć mam z czego ? gdy na skałę wpadłem,
Lub wiatr mię zdradził, zerwawszy pierw żagle;
Od czegóż zacząć? czy od dłoni potu?
Od ramion potu?... gdy brak i narzędzi!...
Gdy otchłań wkoło, a ty - na krawędzi...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Zacznij... by w głowie nie było zawrotu,
Więc głos ogromny znów jak pierwej woła:
"Pracować musisz z potem twego CZOŁA!"

II
Najprostszy cieśla, co robi toporem,
Choćby on nie wiem jak był pracowity,
Chociażby cieśli tyryjskich był wzorem,
Jeżeli w duszy smutek ma ukryty,
Lub trumnę robi, gdy dławi go żałość,
Łzy własne widząc w żelaza połysku,
Wyrobić musi pierw umysłu stałość,
Bez której nie ma siły - - nawet zysku!
Więc prac początek, prac pierwsza litera,
Nie to, co wasza dziś realna szkoła
Uczy - zarówno płytka, jak nieszczera.
"Pracować musisz zawsze z potem CZOŁA!"

- Spustoszonemu mów ty narodowi,

Niech się wzbogaci jak można najprędzej,
A mając posag resztę postanowi,
Do-rychtowawszy do onych pieniędzy:
Naucz, by jednym krokiem się przerzucał
Z historii-jatek krwawych do warsztatów,
Nauczysz, by się tak śmiał, jak zasmucał,
Wybawisz naród... lecz automatów!
- Będą tam, zamiast rozwinięcia rzeczy,
Takie, owakie, fazy gorączkowe -
Po tej, co twierdzi, ta druga, co przeczy:
Obiedwie warte tyle, ile nowe!
I wszystkie razem w tym tylko zdradliwe,
Że każdej naprzód zmierzona jest trwałość,
I wszystkie zawsze w końcu nieszczęśliwe:
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Nie!.- pracą pierwszą jest: umysłu-stałość!

III
Widziałem Indian dzikich w Ameryce
I wiem, w ojczyźnie własnej wyszli na co?
Gdy pogardzili rzemiosłem i pracą,
Na łowy jeżdżąc lub malując lice-
Językiem mówiąc pokoleń nieżywych,
Mową, co w własnej się spętała dumie,
Podstępnie milcząc o prawdach drażliwych,
Dlatego że ich wyrażać nie umie.
Wiem, czemu język stracili i czemu
Rzucają włócznie do chmur ci - nikczemni,
Ci - heroiczni, a służący złemu,
Życiem obmierźli, uśmiechem przyjemni - -
Widziałem mężów z piórami na głowie,
Noszących tarcze ze skóry żubrowejj,
I wiem, że po nich nie spalą się wdowy,
Że marnie zginą ci wielko-ludowie -

Zupełni pychą, energią i ciałem...
- Lecz nie tu koniec tego, co widziałem!

IV
Jest tam i plemię, co inaczej żyło:
Porozkiełznanych spuścizną warsztatów,
Które się więcej niż kto zbogaciło (!),
Najrealniejszych pełne demokratów -
Ideałowi niepodległe w niczem -
Wolne jak pieniądz, co się toczy krągło;
I wiem, że smaga je tatarskim biczem,
Los ów, darzący pierwej ciszą ciągłą...
Wiem, że już milion blisko w pień wycięto
Tych zbogaconych i tych zapłaconych,
Doganiających się ofiarą świętą,
A kapitałów żądzą wyścignionych:
Ci - z Indian śmieją się... lecz ci, i owi,
Na pastwę idą historii-orłowi,

Co, nad ludzkością przelatując, woła:

"Pracować będziesz z potem twego CZOŁA!"

wtorek, 30 kwietnia 2013

Kościół to nie czerwony dywan w Hollywood

Do Listry nadeszli Żydzi z Antiochii i z Ikonium. Podburzyli tłum, ukamienowali Pawła i wywlekli go za miasto, sądząc, że nie żyje. Kiedy go jednak otoczyli uczniowie, podniósł się i wszedł do miasta, a następnego dnia udał się razem z Barnabą do Derbe. W tym mieście głosili Ewangelię i pozyskali wielu uczniów, po czym wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, Umacniając dusze uczniów, zachęcając do wytrwania w wierze, bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. Kiedy w każdym Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych, polecili ich Panu, w którego uwierzyli. Potem przeszli przez Pizydię i przybyli do Pamfilii. Nauczali w Perge, zeszli do Attalii, a stąd odpłynęli do Antiochii, gdzie za łaską Bożą zostali przeznaczeni do dzieła, które wykonali. Kiedy przybyli i zebrali [miejscowy] Kościół, opowiedzieli, jak wiele Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary. I dość długi czas spędzili wśród uczniów.   (Dz 14,19-28)

Każdego roku, w miesiącach wakacyjnych polski MSZ zaprasza na swe salony misjonarzy, którzy często właśnie w wakacje przyjeżdżają do Ojczyzny na wypoczynek, czy na poratowanie zdrowia. Traktuje się ich wtedy jako ambasadorów RP na placówkach, w których pełnią posługę misyjną. Wręcza się im ordery, listy pochwalne, kadzi się im tak gęsto, że następnego dnia stolice spowija drapiący smog...

Ten sam bowiem MSZ nie potrafi ruszyć palcem, by zareagować rzeczowo na akty terroru czy zwykłego barbarzyństwa w różnych zakątkach świata, wymierzane w społeczności katolickie. Jak tylko ktoś larum podniesie, z miejsca na pierwszy plan idą magiczne słowa - klucze: państwo neutralne światopoglądowo, nie jesteśmy państwem wyznaniowym, i tym podobne, "nieprzemakalne" tłumaczenia.

Jak czytamy w "Dziejach", apostołowie spotkali się z katolikami antiocheńskimi. Można by powiedzieć, że artyści spotkali się z artystami, jedni i drudzy mówili tym samym językiem o tych samych rzeczywistościach. To nie były rozmowy ze ślepymi o kolorach...

Tego nam dziś chyba potrzeba, jak nigdy dotąd wcześniej: rzeczowości w rozmowach podczas naszych spotkań. Szczególnie, kiedy te spotkania mają odgórnie charakter formacyjny: msza święta, katecheza, spotkania zespołów duszpasterskich, czy parafialnych. Kościół to nie czerwony dywan Hollywood, czy instytucja dobrego samopoczucia. Tu się toczy bój o wieczność!

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Zostań ze mną. Modlitwa

Po raz kolejny sięgam do szuflady. Tekst zapewne pochodzi z przestworzy wirtualnych, ale że prowadzi ku przestworzom niebieskim, warto się z nim zapoznać.

Zostań ze mną ..



Mój Boże, mój Zbawicielu, pozostań ze mną. Z dala od Ciebie musiałbym zwiędnąć i zginąć. Skoro mi się tylko ukazujesz, rozkwitam nowym życiem. Ale jak mogę Cię przy sobie zatrzymać? Nie inaczej, jak tylko przez modlitwę.


Panie, zostań ze mną, bo ma się ku wieczorowi. Pozostań ze mną do czasu, kiedy śmierć wy-prowadzi mnie z tej ciemnej doliny ziemskiego życia. Tak, Jezu, zostań ze mną na zawsze. Kiedy moja ziemska natura załamie się całkowicie w swej bezsilności, wówczas pozwól, by Twoja łaska spłynęła na mnie. Ty jesteś światłem, które nigdy nie gaśnie, Płomieniem, który tli się nieustannie. Oświeć mnie blaskiem tego Światła, abym sam się stał światłością oświecającą innych. Ale to światło pochodzi wyłącznie od Ciebie. Ja jestem tylko przejrzystym szkłem, poprzez które Ty świecisz na innych. Oświecaj mnie Twoim światłem, a poprzez mnie innych.


Panie, pozwól mi ku Twojej chwale głosić innym Twoją Prawdę i Twoją Wolę. Pozwól mi mówić o Tobie nie przez pustkę moich słów, ale mocą czynnej miłości za przykładem Twoich świętych. Panie, przyjmij moją szczerą miłość, jaką Ci z serca ofiaruję.


Nie dopuść, Panie, bym kiedykolwiek poszedł w swoją stronę, a Ciebie zostawił. Nie chcę Cię nigdy opuścić. Do kogóż bym poszedł? Przecież Ty jeden masz słowa życia wiecznego. Bez Ciebie nic nie mogę uczynić. Ty mnie kochasz... Najdroższy Jezu, daj wytrwać... Czego ja szukam? Chcę zobaczyć, gdzie mieszkasz, chcę Cię ujrzeć własnymi oczyma, dotknąć własną ręką. Chcę się wsłuchać w Twoje słowo, bo Ty jeden wiesz dokładnie, co się kryje we mnie. A potem chcę czynić wszystko, co rozkażesz i iść za Tobą, dokądkolwiek pójdziesz. Chcę oddać Ci życie. Memu szukaniu błogosław.


Panie, proszę Cię o to, co jest najtrudniejsze: daj mi łaskę, bym rozpoznał Krzyż Twojego Syna we wszystkich moich cierpieniach i abym szedł swą drogą krzyżową tak długo, jak się Tobie podoba. Daj cierpliwie czekać tego Dnia, kiedy otrzesz z oczu wszelką łzę. Niech to ufne cierpienie będzie znakiem mej wiary w szczęście, które każdemu przygotowałeś. Panie, bądź mym wzorem i moim światłem w każdym mroku. Niech krzyż Jezusa nie będzie dla mnie złem koniecznym, lecz znakiem, że ja i Ty będziemy ze sobą na zawsze.