Bezradność i bezsilność nie jedno ma imię. Ale to jeszcze
nic. Znacznie gorsze w skutkach jest, że wielu ludzi oszukuje samych siebie,
bojąc się powiedzieć głośno i wyraźnie: tak dalej być nie może! Jestem pod
ścianą i nie mam jak iść dalej.
Przykład sprzed kilku dni. Oto sędzia sądu rodzinnego,
wchodząc na pewne spotkanie, od progu mówi, że tak właściwie to on nie wie, co
ma powiedzieć, więc liczy na pytania. Po czym otrzymuje jedno takie mniej więcej
w treści: dlaczego łatwiej wnieść sankcje rodzinie Bajkowskich, aniżeli doprowadzić
do jasności sytuację z patologiczną rodziną, gdzie poziom demoralizacji sięga naprawdę,
bardzo wysoko. W odpowiedzi słyszę: ja działam w zgodzie z własnym, sumieniem,
sprawiedliwie, wnikam w dokumenty, jakie są mi przedkładane, a sytuacji jakichś
tam Bajkowskich to ja w ogóle nie znam. Proszę bardzo! Sądownictwo, w sensie
orzecznictwa dotyczącego spraw rodzinnych zaczyna się, trwa oraz kończy na panu
sędzi. Egoizm do sześcianu, a przy okazji skuteczne, wobec maluczkich, z
peryferii świata osób, wykpienie się z rzeczowej odpowiedzi.
Drugie podejście nawiązania relacji z urzędnikiem państwowym
było bardziej spektakularne. Powiedziano mu, że to, co on zaprezentował, w
każdym calu wyraża właśnie postawę bezradności, bezsilności, poczucia bezsensu.
Przyjął to godnie, bez gniewu – przynajmniej nie okazał go na tyle wyraźnie, by
dało się to odczuć. Jest więc szansa naprawdę w życiu tego człowieka. Jest w
połowie drogi do spełnienia, więc przed nim jeszcze sporo czasu, by nabyć wprawy
w przyjmowaniu prawdy o sobie.
Problemy, które dotykają dziś codzienności to w wielu
wypadkach kwestie systemowe. Począwszy od konieczności emigracji zarobkowej,
poprzez patologie społeczno-ekonomiczne, na problemach wychowawczo-edukacyjnych
kończąc – wszędzie tu da się wyeksponować na 1 plan niewydolność państwa w służbie
człowiekowi. A służba ta nie raz mogłaby przejawiać się zwykłym brakiem
przeszkadzania ludziom w realizacji ich celów.
Nie da się jednak mówić o szansie na zmianę ku lepszemu, skoro
w biały dzień, przy blaskach jupiterów i fleszów ludzi w Polsce i na świecie
się okłamuje, manipuluje się nimi.
Ponoć jesteśmy katolikami. Ludźmi, którzy zostali
wyposażenie w oręż najskuteczniejszy na
świecie. Oręż, zdolny wykorzenić nie tylko zło ale też i śmierć. Tym uzbrojeniem
jest konkret zostawiony nam przez Chrystusa Pana: Jego Ciało i Krew. Nie potrzeba
więc w zasadzie nic więcej: żadnego rewolucyjnego zrywu, strajków, protestów,
oburzeń, itd., itp., etc. Dość będzie, jeśli z wiarą i systematycznie
przystępować będziemy do Stołu Pańskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz