Dosłownie, to było jak zacięcie się przy goleniu. Poruszył mą
duszę Pan, że aż mi rumieńcem wstydu, czy może zakłopotania, podczas zmawiania
brewiarza, płonęła twarz. Powiem tylko tyle: niech będzie Bóg uwielbiony w
zmaganiu się z mą głupotą oraz z lepką niczym zdeptany, walający się po
kuchennej podłodze owoc, bezmyślnością. Poza tym, doszło do mnie też, że nie
pamiętam, kiedy ostatnio takim ekspresem otrzymałem odpowiedź z Góry na nie pytania,
czy wątpliwości. Dziś to było oka mgnienie!
Tak więc moi drodzy Czytelnicy! Jedno wiedzcie: z reguły,
kiedy piszę do Was czy dla Was, wpierw piszę może nie koniecznie dla siebie
(choć z pewnością do pewnym miar, na pewno, zawsze) jednak na pewno o sobie. To
raz. Po drugie: wiem, mam pewność, że to, co „zdało egzamin” u mnie, w moim
życiu – niekoniecznie tak samo musi zadziałać u Was. W tym tkwi istota
Chrystusowego atrybutu – bycia Dobrym Pasterzem: On sam najlepiej wie, jak znaleźć drogę do
danego człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz