Nie pudrujmy życia, ale przyjmujmy je, jakie jest.
Jeśli więc na poważnie iść poprzez świat, trzeba się dać leczyć z kompleksów, z naszych ludzkich małości.
Wobec problemów chrześcijaninowi nie wolno iść na skróty czy „pudrować” życia, gdy sprawy mają się źle, lecz należy przyjmować to, co się wydarza, w duchu ufności wobec Boga. Taką życiową lekcję wyciągnął Papież Franciszek podczas porannej Mszy w kaplicy Domu św. Marty z dzisiejszego czytania z Dziejów Apostolskich. Mówi ono o sporze w pierwotnym Kościele na tle pomocy potrzebującym wdowom.Jak przypomniał w homilii Ojciec Święty, opisana przez ewangelistę Łukasza scena rozpoczyna się od „szemrania” jednych przeciwko drugim. Ale, jak zauważył kaznodzieja, nie prowadzi to do żadnego rozwiązania. Dopiero otwarte zmierzenie się przez apostołów z zaistniałym konfliktem przyniosło skutek.„Nie możemy bać się problemów – mówił Papież. – Sam Jezus mówi swoim uczniom: «To Ja jestem, nie bójcie się». Tak jest zawsze z trudnościami życiowymi, z nowymi sprawami, którymi musimy się zająć: Pan już tam jest. Możemy się pomylić, to prawda, ale On zawsze jest blisko i mówi: «Zbłądziłeś, podejmij właściwą drogę». Nie jest dobrą metodą pudrowanie życia, robienie na nim makijażu. O, nie! Życie jest takie, jakie jest – to rzeczywistość. Jest takie, jak Bóg chce albo dopuszcza, by było, ale jest, jakie jest i tak też powinniśmy je brać. A Duch Pański da nam rozwiązanie problemów”.
Cała trudność polega najczęściej na tym, że trudno wsłuchać się w głos przychodzącego Pana. I nie wydaje mi się, by ktokolwiek był absolutnie wolny od owych zakłóceń. Szemrań znacznie więcej wokół i wewnątrz nas. To jedna kwestia.
Druga jest wg mnie taka, że nader często uciekamy od problemów własnych, by zajmować się cudzymi. Gdy tymczasem powinno być tak oto: mając świadomość własnych ograniczeń, niedoskonałości, a więc błędów - uporawszy się z nimi na tyle, że mnie już nie topią, zwracam się z propozycją pomocy innym.
Apostołowie dorośli do tego, by wyświęcić diakonów, uporawszy się wpierw z faktem, iż byli "dekownikami" struchlałymi o własny byt, pokonali skrupuły i przyjęli Tego, Który Jest, Który Był i Który Przychodzi jako lekarstwo, jako wypełnienie wszelkich braków i wyłomów w ich charakterach. Po prostu: pozbyli się kompleksów.
„Druga jest wg mnie taka, że nader często uciekamy od problemów własnych, by zajmować się cudzymi” - Bo chyba lepiej dawać rady.. niż samemu z nich korzystać. Lepiej uchodzić za mądrego w gębie niż za nieudacznika w czynach. Lepiej kogoś oduczać palić, niż samemu się z tym zmagać. Lubimy szukać dziury w całym, by zacerować własne braki. Ot co! Zresztą .. ostatnio właśnie takie coś mi się przydarzyło….. Sama jestem tym faktem.. zdumiona…. A miało być.. tak pięknie..
OdpowiedzUsuń